Świadectwo uzdrowienia

O Mszach św., z modlitwą o uzdrowienie, wielokrotnie słyszałam od moich znajomych. Jeden raz nawet „przez przypadek ” trafiłam na taką Eucharystię w parafii św. Józefa. Nie czułam się jednak aż tak chora, abym potrzebowała uzdrowienia (raczej myślałam o uzdrowieniu fizycznym), a mój etap wiary nie pozwalał mi dostrzegać działania Boga we mnie. Dziś już wiem, że Bóg działa zawsze, na każdej Eucharystii. Dlaczego właśnie na tej, z modlitwą o uzdrowienie, „bardziej”? Odpowiedź na to pytanie jest jeszcze dla mnie zakryta.

            Gdy w naszej parafii zaczęły się takie Msze św. zaczęłam w nich uczestniczyć. Już od początku Duch Św. działał przychodząc poprzez łzy, drżenie całego ciała, pokój serca, radość, w słowie Bożym, które szczególnie mnie dotykało. Chyba na październikowej Eucharystii przyszedł Jezus również z uzdrowieniem fizycznym. Podczas badań, potrzebnych do wniosku do sanatorium, okazało się, że rtg płuc wykazał duże zaciemnienie lewego płuca. W takiej sytuacji lekarz wstrzymał wypisywanie wniosku i skierował mnie do specjalisty. Z niepokojem oczekiwałam na tę wizytę. Ale, znów „przez przypadek„, parę dni przed wizytą, uczestniczyłam we Mszy Św. z modlitwą o uzdrowienie. Miałam wielkie problemy z dotarciem – jeden autobus się spóźnił, gdy chciałam przyspieszyć, idąc na inny przystanek, uciekł mi następny. Wszystko wskazywało na to, że powinnam zrezygnować.  Gdy dotarłam do kościoła, Msza św. już się rozpoczęła. Usiadłam więc na końcu. W czasie Eucharystii zapomniałam o swojej intencji. Przypomniał mi o niej ból w z lewej strony, choć nigdy wcześniej takiego nie czułam. Nie skojarzyłam jednak tego z uzdrowieniem. Oczekiwałam raczej interwencji Pana Boga podczas nałożenia rąk przez kapłana. Podchodząc starałam się jak najbardziej skupić na modlitwie do Ducha Św. Tymczasem kapłan przed nałożeniem rąk powiedział do mnie coś, co mnie rozśmieszyło – czar prysł, skupienie też.

Za kilka dni podczas wizyty u pulmonologa okazało się, że zrobiony powtórnie rentgen nie wykazał nic niepokojącego. Widziałam, że lekarz też jest zdziwiony taką różnicą w tych dwóch zdjęciach. Polecił zgłosić się powtórnie za 4 miesiące.

            Byłam pewna, że to działanie Pana Boga i zaraz podzieliłam się tym z moją córką. Ale, gdy później opowiadałam o tym innym osobom, zaczęły dochodzić do głosu wątpliwości: a może pierwsze zdjęcie było źle zrobione, a może to, a może tamto… Wtedy przypomniał mi się fragment Pisma św. Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał.  Jestem zdrowa i chwała Panu. Postanowiłam więc napisać świadectwo. Ale to jeszcze nie wszystko.

            Od dawna cierpiałam na bóle migrenowe. Pamiętam taki atak migreny, który wykluczył mnie z życia na trzy dni i noce. Każda zmiana pogody powodowała ból głowy, który uniemożliwiał normalne funkcjonowanie. Na grudniowej Mszy Św. podczas błogosławieństwa z nałożeniem rąk, poczułam wielkie ciepło na głowie, które utrzymywało się bardzo długo. Nie wiązałam tego z żadnym uzdrowieniem, tym bardziej, że w ostatnich dniach nie miałam ataków migreny, a jeśli były, to ratowałam się tabletką. Zresztą, na tej Eucharystii modliłam się o uzdrowienie innej osoby z zaawansowanej choroby nowotworowej.

            Dopiero dziś, po dwóch miesiącach, zaraz po przebudzeniu, uświadomiłam sobie, że już dawno nie miałam migreny, choć dzisiejsza pogoda takim bólom sprzyjała. I zaraz przypomniałam sobie Eucharystię grudniową i sytuację po tej Eucharystii. Podeszła do mnie koleżanka i wzięła mnie za rękę. Jej ręce były tak zimne, że ja niewiele myśląc położyłam je na swojej gorącej głowie, żeby je trochę ogrzać 🙂

To natchnienie spowodowało, że postanowiłam wreszcie napisać świadectwo, by okazać wdzięczność i uwielbić Pana za wszystkie łaski, którymi mnie obdarza.

            Otworzyłam Pismo święte. Dzisiejszy psalm:  Składaj Bogu dziękczynną ofiarę, spełnij swoje śluby wobec Najwyższego. Kto składa dziękczynną ofiarę, ten cześć Mi oddaje.

            Po modlitwie porannej włączyłam radio. Tematem dnia była… migrena. 🙂

 

            Panie Jezu, dziękuję Ci za to, że w naszym życiu nie ma przypadków. Otwieraj moje oczy na cuda, które się w nim dzieją każdego dnia i uzdalniaj mnie do dziękczynienia.  

 

Teresa

 

Kielce, 28.02.2017 r. – parafia św. Jadwigi Królowej